"bohater" z piasku ...














ODKŁAMYWANIE KOMUSZEJ PROPAGANDY …


Jest cała masa "komuno-szmat", zawoalowanych beneficjentów i pieszczoszków tamtego systemu dziś usiłujących się przedstawiać, jako jego przeciwnicy na niwie politycznej czy choćby kulturowej jako weterani walki z systemem etc. I dlatego właśnie próbuje wyciszać i pacyfikować się wszelkie głosy mogące naruszyć ich wyidealizowane, nieprawdziwe wizerunki...








Zajmę się dziś jednym z wielu artykułów o franciszku walickim będącym niczym innym jak tylko szerzeniem komunistycznej propagandy z PRL na jego temat. Dziennikarze niczym prymityw-małpy z ZOO, bez solidnego badania tematu, powtarzają jeden za drugim to samo czyli blablają o ‘walickim’ tak samo jak komunistyczna prasa z PRL !!



franciszek walicki

[...] Twórca słynnego w latach '70 zamieszania w polskich dyskotekach pod tytułem - 'weryfikacje dla prezenterów' 

czyli totalnie idiotycznej i jedynej w skali całego cywilizowanego świata idei mającej na celu zniewolenie i prześladowanie wolnych wówczas deejayów [...]

[...] Za pomocą PRL-owskiej propagandy jego bliski koleżka, agent i kabel tajnej milicji politycznej o nazwie SB wykreował go na "ojca polskiego rocka i dyskotek / deejayów". Ja serdecznie dziękuję za takiego "ojca" - wolę być sierotą :-))) [...]



http://wyborcza.pl/1,75410,19110686,franciszek-walicki-1921-2015-niedziela-bedzie-dla-nas.html




Spod jego ręki wyszli: Niemen, Stanek, Rusowicz, Nalepa, Skrzek. Przekonał PRL-owskich cenzorów, że Jimmy Page, gitarzysta Led Zeppelin, to słynna wokalistka i dlatego na okładkowym zdjęciu ma włosy niżej ramion.

YAHU –
… Totalna bzdura i popłuczyny komuch-PRL-propagandy.

Niemen pojawił się w Polsce i zaczął śpiewać przed „wpływami” komunistycznego nadzorcy ‘walickiego’. Ustępował ‘walickiemu’ bo widział, że ten ludek zadziwiająco dużo może, komuchy mu pozwalają / wspomagają. Niemen wiedział, że uległość wobec kontroli i nadzoru tego gostka prowadzi do jakichś tam postępów w karierze.

Karin Stanek pojawiła się w Bytomiu jako wokalistka rockowa także niezależnie od ‘wlickiego’.

Tadeusz Nalepa zaczynał w Rzeszowie i na 100% bez ‘walickiego’. Dopuścił ‘walickiego’ do siebie ale w końcu i tak go pogonił – podobnie jak wszyscy inni !

Józef Skrzek – totalnie nie miał nic wspólnego z ‘walickim’ kiedy zaczynał grywać po śląskich piwnicach. Był przecudownym muzykiem zanim dopadły go łapy dyktatora ‘walickiego’. Rewelacyjny zespół Skrzeka nazywał się ‘Silesian Blues Band’ (SBB). No ale gdzież by tam w głębokiej komunie ktoś na to pozwolił, a szczególnie na Śląsku ?! Zmienił zatem ‘walicki’ tą wspaniałą nazwę na bzdet brzmiący „Szukaj Burz Buduj”. Skrzek na to przystał bo co biedny chłopaczek z brudnego i zniszczonego Śląska miał robić ?

Nikt z nich nie wyszedł spod ręki ‘walickiego’ – wręcz przeciwnie ! Wyszli spod własnej ręki, ale żyby zaistnieć na scenie krajowej musieli poddać się dyktatowi postawionego przez komuchów agenta do nadzoru rodzącego się w Polsce rock ‘n’ rolla zwanego głupawo „bigbit”.

No a bzdet z tym Jimmy Page z Led Zeppelin to taki chwycik propagandowy, których cała masa w podfałszowanej karierze ‘walickiego’ mający mu zjednywać sympatię, że niby taki nasz, młodzieżowy i oszukuje cenzurę. Czerwona władza pozwalała mu po prostu na to i wspomagała budowanie jego władzy nad nami.


W kwietniu 1967 r. w Sali Kongresowej Franciszek Walicki pyta Micka Jaggera:
- Wasza agresywna muzyka nie podoba się starszemu pokoleniu. Czy potrafi was ono zrozumieć?
- Nie musi nas zrozumieć - odrzekł lider Rolling Stonesów. - Musi się nas bać.

YAHU –
Jagger – odpowiedział rewelacyjnie tępemu komunistycznemu niby dziennikarzowi :-)))))


Jeśli zestawić metrykę Walickiego z hasłem tamtego czasu: "Nie wierz nikomu po trzydziestce", coś zgrzyta. Gdy robił wywiad z Jaggerem, miał prawie 46 lat.

Ale "rock and roll" zaufał Walickiemu. Na polski użytek nazwał go bigbitem. Chyba nigdy nie zagrał ani jednego akordu, lecz odkrywał talenty, organizował koncerty, pisał teksty śpiewanych po dzień dzisiejszy przebojów. We wspomnieniach zanotował: "Ktoś, chyba Roman Waschko, i chyba dla żartu, nazwał mnie ojcem chrzestnym polskiego rocka . Nie uważam się za takiego. Za moich czasów Polska kilka razy fiknęła kozła i stanęła na głowie (to Stefan Kisielewski), a ponieważ nie doznałem łaski późnego urodzenia - gdy wybuchła wojna, miałem już 19 lat - starałem się zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Muzyka rockowa nie interesowała mnie specjalnie jako muzyka... Bo nie o muzykę chodziło".

YAHU –
Prosto z pionu politycznej propagandy Marynarki Wojennej w stopniu oficera został zrzucony nagle i niespodziewanie niczym nagły desant na rodzący się polski rock ’n’ roll !! DZIWACZNE ŻE HEJ !!

Ów rock ‘n’ roll wcale mu nie zaufał (choć o zaufanie młodych marzących o karierze gwiazdy rocka nie trudno) – ów rock ‘n’ roll musiał mu zaufać, nie miał innej drogi – drogi na której postawiono ‘walickiego’ – komunistyczną bryłę betonu nie do przeskoczenia w tamtych czasach. Nie jeden który wtedy zadarł w ‘walickim’ boleśnie się o tym przekonał. 
Na przykład smutny przypadek tego co ze strony ‘walickiego’ spotkało Czerwone Gitary. 

Oto „zeznania” w sprawie / słowa ówczesnego lidera zespołu Jerzego Koseli – “znając Walickiego, bałem się, że będzie chciał zniszczyć ‘Czerwone Gitary’ (CZG). Po naszych ogromnych sukcesach w sopockim ‘Non-Stopie’, a potem w warszawskiej kawiarni ‘W-Z’ oraz klubie ‘Stodoła’ – Walicki w listopadzie 1965 roku, posłał list do Ministerstwa Kultury, żeby rozwiązać ‘Czerwone Gitary’. W liście tym pisał, że CZG odciągają młodych ludzi od nauki, podał przykład Seweryna Krajewskiego, który w owym czasie właśnie zrezygnował ze szkoły.”

Pisał, a raczej bazgrał nisko-grafomańskie teksty wciskane na siłę zespołom. Musieli te bzdety wyśpiewywać, a co mieli robić – zniknąć ? – bo tylko taką mieli alternatywę wobec dyktatury ‘walickiego’.

Co do „tytułu - ojcem chrzestnym polskiego rocka” – nadanego mu z rozmysłem przez kolesia, agenta i donosiciela SB 'waschko' – to jak wspomniałem – był to element celowej propagandy. W latach ’70 ten sam SB-kabel 'roman waschko' nazwał go „ojcem polskich dyskotek i deejayów” – kiedy to ‘walickiemu’ z lekka popsuło się rock ‘n’ rollowe korytko i znalazł sobie nowe właśnie rodzące się dyskoteki i deejayów. Dyskoteki i deejayów, na rozkaż rżimu PRL, niszczył z rozmysłem i świadomie.

Złowrogo zabrzmiał też ten fragment wypowiedzi komuchy ‘walickiego’ – „Muzyka rockowa nie interesowała mnie specjalnie jako muzyka... Bo nie o muzykę chodziło". Jasne, wiemy to dobrze, że nie o muzykę w tym wszystkim chodziło ‘walickiemu’ i jego czerwonym-mocodawcom !!


Dodał: "W roku 1959 przekonałem się, że świat ludzi dorosłych i świat ludzi młodych zaczynają nie pasować do siebie. Lata 60. i 70. pogłębiły ten proces. Najpierw zaskoczyła mnie ogromna popularność nowej muzyki... Rock and roll tworzył wokół siebie charakterystyczną otoczkę - własne obrzędy, obyczaje i modę - oznaczające przynależność do określonego pokolenia".

Umiał dotrzeć do młodszych o pokolenie. "Był z jednej strony - wspomina Marek Gaszyński, dziennikarz muzyczny - cudowny, delikatny, uprzejmy, życzliwy. Z drugiej - twardy, stanowczy, bezkompromisowy. Odczuwali to głównie jego podopieczni, przede wszystkim muzycy, wobec których potrafił być bardzo wymagający, czasem nieprzyjemny - zwłaszcza gdy chodziło o dyscyplinę, lekceważenie prób, nadużywanie alkoholu".

YAHU –
Ma rację Gaszyński bo to był tyran z przerośniętym ego, któremu prtia wyznaczyła cel i nie wolno było nikomu tego ignorować. Bywał podstepnie "delikatny, uprzejmy" bo jakoś trzeba było młodych wrażliwych artystów podejść. W końcu jednak wyłaziły mu z butów wiechcie słomiane ...


Instynktownie wyczuwał, w jakim kierunku zmierza muzyka, którą gra i której słucha młodzież. Namówił Breakout Tadeusza Nalepy na pójście w kierunku białego bluesa i cięższego rocka. Urszulę Sipińską zachęcił do śpiewania country, czym spowodował jej sceniczny come back. Gdy na świecie zaczął być modny rock powiązany z jazzem, odkrył gdzieś na Śląsku SBB.

YAHU –
Kto słuchał Breakout na koncertach ten wie doskonale co grali i że ‘walicki’ niczego dobrego dla tego zespołu nie zrobił. Jedyne co zrobił, a za co skłócił się z zespołem to wpuszczenie ich na minę typu wsiowo-wieśniackie teksty i video śmierdzące podfałszowaną ludowszczyzną !

Co do SBB to pisałem powyżej. To niebywale utalentowani śląscy muzycy grali piękną muzę i to im przyszło do głowy granie progressive-rocka, co załapało nie tylko w Polsce. Agent ‘walicki’ przyssał się jeno niczym pijawka do zespołu tak jak to robił wcześniej.


Był człowiekiem sukcesu. Umiał wyprawiać w zachodnie trasy koncertowe polskich rockmanów, co samo w sobie było sztuką. Wyjazdy na Zachód liczyły się podwójnie: można było złapać kontakt ze światowymi trendami, ale też zarobić, więc obkupić się w sprzęt, którego w siermiężnym PRL-u po prostu nie było.

YAHU –
Komuna pozwalała swojemu agentowi na różne rzeczy, także na zagraniczne wyjazdy jemu i jego zespołom. Jednym z takich wyjazdów była podróż Niebiesko-Czarnych do legendarnego Radia Luxemburg 208 w Londynie.

Wyjazd zespołu Niebiesko Czarni (chyba pod koniec lat ’70) do londyńskiego Radio Luxembourg 208 w strojach wsio-ludowych to kolejne debilstwo Walickiego tak jak i te jego wsio-ludowe texty grafomańskie wciskane Niebiesko Czarnym, Breakout czy Niemenowi. W Radio Luxembourg 208 wzbudzało to poruszenie i owszem ale jako krańcowe debilsto i max obciach ! Tak debilnie nie zachowywał się świat rock ‘n’ rolla nigdzie na świecie i nie obnosił się z gówno wartymi kwiatkami typu wsiok-ludowszczyzna w rock ‘n’ rollu zwanym tu durnowato ‘bigbit !!

No wyobraźcie sobie takie debilstwo na wzór tego stosowanego przez Walickiego, a mianowicie na koncert w Warszawie w 1967 roku przyjeżdżają Rolling Stones w szkockich spódniczkach i sandałkach, wyśpiewując teksty ichnich wsioków i dogrywając do gitar wieśniak fujarki z Kent czy dudy północnej Anglii :-) No wszyscy by tu wtedy jebnęli pawia z zachwytu !!


Miał radykalne pomysły. Założył pierwszą w Polsce dyskotekę i pismo "Musicorama". Umiał przekonać cenzorów, że Jimmy Page, gitarzysta Led Zeppelin, to słynna wokalistka i dlatego na okładkowym zdjęciu ma włosy niżej ramion.

YAHU –
Znowu popłuczyny propagandy PRL z pomocą której ‘walicki’ budował sobie karierę gwiazdora ! Dyskoteka ‘Musicorama’ wcale nie była pierwszą w Polsce ! ---
czytaj: http://franciszekwalicki.blogspot.com/p/musicorama-max-sciema-komunistycznej.html


Potrafił też się rozstawać. We wspomnieniach w zasadzie o nikim nie pisze źle. No, może trochę. Zwłaszcza o leniach i przemądrzalcach.

YAHU –
No – o mnie napisał źle w swojej książce w ramach zemsty za to co o nim ujawniłem burząc mu tak mrówczo przez lata budowany przez propagandę PRL image ! :-))))) --- czytaj: http://franciszekwalicki.blogspot.com/


"Nie szukałem - napisze - muzyków o nadzwyczajnych umiejętnościach. Szukałem ludzi ambitnych, odpornych na niepowodzenia, gotowych do podjęcia ciężkiej pracy. A przede wszystkim obdarzonych odrobiną szaleństwa".

YAHU –
… bo jak już wcześniej wspomniał „nie o muzykę w tym szło”.


W 1956 r. organizuje w Sopocie z Leopoldem Tyrmandem i Jerzym Kosińskim (w komitecie honorowym m.in. Stefan Kisielewski, Marian Eile, Jan Kott) Ogólnopolski Festiwal Muzyki Jazzowej. Zjechało ponad 50 tys. osób. Walicki pisał w "Głosie Wybrzeża".

YAHU –
Jeśli wierzyć (bo czemu nie?) książce „złota młodzież PRL” – to ‘walicki’ donosił na Tyrmanda tajnej milicji politycznej !


"Trybuna Ludu" informowała, że Walicki, w końcu dziennikarz gazety zawiadowanej przez PZPR w Gdańsku, pobłądził. "Sekretarz propagandy Komitetu Wojewódzkiego tow. Sczeblewski poświęcił pięć godzin, aby przekonać kolegium Głosu Wybrzeża, że Walicki ma fałszywe poglądy nie tylko na jazz, ale nawet na... stroje dziewcząt na festiwalu. Ani Walicki, ani kolegium nie dali się przekonać".

YAHU –
Takie bajki propagandy PRL były podawane specjalnie aby podbudować pozycję „bohaterskiego” ‘walickiego’ w oczach tych którzy komuchów nie kochali.


W marcu 1959 r. powstaje z jego inicjatywy zespół Rythm and Blues. Pierwszy koncert gra w gdańskim klubie Rudy Kot. To początek polskiego rock and rolla, dosyć głośny; walą tłumy, młodzież demoluje kilka sal.

YAHU –
Mocno wątpię aby to było z jego inicjatywy. Przyssał się do zespołu i tyle, tak robił całe życie - pijawka i pasożyt.

We wrześniu '59, wedle życzenia publicysty "Polityki", zespołem zajmie się Edward Gierek, pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach: "Jesteście na Śląsku. Nasza młodzież uczy się i pracuje. Raz w tygodniu chciałaby kulturalnie wypocząć, nabrać sił do dalszej nauki i pracy. Nie interesują nas wynaturzone mody, nie chcemy rozwydrzenia i rozpasania".

Do zawieszenia zespołu znaleziono pretekst formalny. Decyzją Ministerstwa Kultury Rythm and Blues mógł grać tylko w salach dla najwyżej 400 osób, co nie zwracało kosztów organizacji koncertów.

YAHU –
To z tym Gierkiem to tylko „zeznania” ‘walickiego’ – znowu taki chwyt propagandowy na potrzeby budowania podfałszowanego image ‘walickiego’, że niby taki anty-komunista, itp. Nikt inny (również Gierek) nigdy tego nie potwierdzili !! Typowy ABC-chwyt propagandowy – podawanie / szerzenie treści niesprawdzalnych !!


Mija niespełna rok i Walicki zakłada Czerwono-Czarnych. Czarny to - wytłumaczy później - kolor niewoli. Czerwony - rewolucji. W Sopocie powstaje klub Non Stop; pierwsze miejsce w Polsce, gdzie gra się rock and rolla.

YAHU –
Znowu wątpię aby to on założył zespół. Przyssał się jeno w swoim czasie i tyle. Krok zespołu opisany poniżej dowodzi, że wyśliznęli się z łap dyktatora ‘walickiego’ w pełni świadomie !


Gdy Czerwono-Czarni wyniosą się do Szczecina, co Walicki potraktuje jak zdradę, powstaną Niebiesko-Czarni, na złość poprzednikom.

YAHU –
Czemu tu nie objaśniał debilnie kolorów z nazwy zespołu tak jak powyżej w przypadku Czerwono-Czarnych ? 

No nic – mniejsza o to ...

Kiedy światowym rockiem zacznie władać psychodelia - The Doors, Jefferson Airplane, The Who - Walicki pomoże zespołowi Blackout przekształcić się w Breakout; jest starszy od Tadeusza Nalepy o 22 lata.

YAHU –
Nalepie obiecał wyjazd zarobkowy do Holandii, ale na miejscu już się mocno pożarli (jakże by inaczej) i do kraju wrócili osobno !


Będzie też akuszerem śląskiej grupy SBB i dewizy zespołu: "Szukaj, burz, buduj".

YAHU –
Sfałszowana historia. Jako mieszkaniec Śląska słyszałem o tym zespole dużo wcześniej niźli przyssał się do niego ‘walicki’. Skrzek zgodził się na współpracę bo wiedział, że kontakty i wpływy ‘walickiego’ pozwolą zespołowi wypłynąć z siemianowickiej piwnicy. Ja jednak uważam, że ‘walicki’ zrobił to (jak wszystko i jak zawsze) z czysto egoistycznych pobudek – no bo właśnie upadło mu koryto dyskotekowe !! Deejaye zrobili 'PUCZ' swemu "ojcu chrzestnemu". --- czytaj: 
http://franciszekwalicki.blogspot.com/p/pucz-prl-owskich-deejayow-z-krpd.html

Spod ręki Walickiego wyszli: Czesław Niemen (żona Walickiego namówiła Niemena do przyjęcia scenicznego pseudonimu), Helena Majdaniec, Karin Stanek, Ada Rusowicz, Wojciech Korda, Piotr Szczepanik, Tadeusz Nalepa, Mira Kubasińska, Michaj Burano, Józef Skrzek, Antymos Apostolis i wielu innych.

YAHU –
Zero prawdy, propagandowy bzdet – nikt z nich nigdy tego nie potwierdził, a mogli to zrobić 1000-razy !!


Napisał słowa "Baw się w ciuciubabkę" i "Czy mnie jeszcze pamiętasz" (Niemen), "Na drugim brzegu tęczy", "Poszłabym za tobą", "Gdybyś kochał, hej" (Breakout). No i absolutnie wspaniałą piosenkę Niebiesko-Czarnych "Niedziela będzie dla nas". Bawili się przy niej moi rodzice, a gdy śpiewają ją Maciej Maleńczuk i Wojciech Waglewski, bawią się moje dzieci.

YAHU –
Te piosenki, a właściwie ta przebojowa muzyka z innymi tekstami, mniej grafomańskimi, na 100% 

- ba na 2000% byłyby o wiele lepsze !

Sam sobie ułożył nekrolog: Z żalem zawiadamiam, że w dniu (wpisać dzień, miesiąc, rok) opuściłem ten świat. Rodzinie oraz wszystkim, którzy mnie lubili, dziękuje za życzliwość, sympatię i pamięć, a tych, których czymkolwiek uraziłem, proszę o wybaczenie. Mój pogrzeb odbędzie się... ".

YAHU –
Przejaw mocno przerośniętego ego do końca !


Fotograf polskiej sceny rockowej (i nie tylko, zrobił jedne z najbardziej znanych na świecie zdjęć Milesa Daviesa) Marek Karewicz: "Ja nie uważam, że Franek zajmował się show-biznesem. Po prostu zajmował się realizacją swoich kolejnych planów życiowych. Miał fantastyczną umiejętność rozmawiania z decydentami i ci decydenci pod wpływem jego argumentów i uporu otwierali mu w końcu zamknięte bramy. A dla polskiej młodzieży to było otwieranie bram raju".

YAHU –
A ja uważam, że swojemu agentowi do nadzoru rock ‘n’ rola a potem dyskotek i deejayów pozwalano na to i owo aby mu stwarzać pełne możliwości inwigilowania środowisk i sterowania nimi !


Pisał o sobie, że nie należał do pokolenia rebeliantów, a nawet tuż po wojnie uwierzył w realny socjalizm, co zwalał na tolerancyjne domowe wychowanie i atmosferę przedwojennego Wilna, gdzie działały liczne kółka lewicującej młodzieży. Z czasem dostrzegł, że "socjalizm w Polsce staje się karykaturą socjalizmu...". "I kiedy to do mnie dotarło - pisał - zrozumiałem, dlaczego rock and roll wywołuje tak gwałtowne reakcje, dlaczego skupia na sobie taką niechęć - i dlaczego warto poświęcić mu kawałek życia... Rock and roll stawał się symbolem niezależności, odrębności i swobody. Nie dał się wtłoczyć w koryto konformizmu, był przekorny i prowokujący. Otwierał drogę do innego świata, wzywał do obalenia murów, za którymi miał być raj".

YAHU –
Ludki z przerośniętym ego i wszelkiej maści karierowicze zaprzedają duszę diabłu usprawiedliwiając to na różne przemyślne sposoby. Agent ‘walicki’ wolał być agentem niźli stać po stronie oporu wobec komuny i PRL. Tak było wygodniej i fajnie się żyło. Miało się dostęp do koryta, dawali medale i wszelakie apanaże. Nie to co stawiający opór, którzy mieli odwrotnie ! 


"Rock and roll stawał się symbolem niezależności, odrębności i swobody. Nie dał się wtłoczyć w koryto konformizmu, był przekorny i prowokujący. Otwierał drogę do innego świata, wzywał do obalenia murów, za którymi miał być raj".
To prawda ale realizowana na tzw. "zgniłym zachodzie". W Polsce było odwrotnie Komuna i ich sługusy typu 'walicki' nigdy na to nie pozwolili !!

Gdyby ten podfałszowany na rzecz komunistycznej propagandy powyższy wywód miał coś wspólnego z realem to powinniśmy mieć gwiazdy wielkości światowej czyli zamiast Janusza Popławskiego – Jimi Hendrixa, zamiast Niebiesko Czarnych – Led Zeppelin, zamiast Czerwonych Gitar - The Beatles, zamiast Miry Kubasińskiej – Janis Joplin, zamiast Breakout – Deep Purple, itp. Nic z tego !! Komuchy zawczasu położyły łapę na polskim rock ‘n’ rollu, a potem dyskotekach oraz deejayach i nie pozwoliły iść tą samą drogą którą szedł cały wolny i cywilizowany świat ! Tylko Niemena szkoda – bo mógł zostać gwiazdą wielkości światowej i ponad-czasowej. Jego nawet nie ma do kogo przyrównać …

Pod koniec życia obwieścił śmierć rock and rolla; uważał, że tylko rap jest autentycznym zjawiskiem muzyki młodych. Miał siwą, krótką brodę. Nosił bejsbolową czapeczkę. Zmarł 3 października.

YAHU –
Oczywiście – zgodnie z całym jego egoistycznym życiem agenta PRL reżimu. Rock ‘n’ roll nie był mu już potrzebny to zgodnie ze swym total przerośniętym ego obwieszczał śmierć czegoś co nigdy nie umrze ani tu ani tam. Obwieścił też śmierć dyskotek i deejayów wtedy gdy go wykopali ze środowiska po słynnym puczu z początku lat ’80 zorganizowanym przez młode pokolenie służalczych komuchów takich jak adam halber, janusz Kondratowicz i paru innych o których można szerzej poczytać na moich blogach albo w gigantycznej eKsiążce o historii polskich dyskotek i deejayów:
http://discjockey-discjockey.blogspot.com/


czytaj więcej, szerzej:

http://franciszekwalicki.blogspot.com/p/franciszek-walicki-zrodo-wszelkiego-za.html

http://franciszekwalicki.blogspot.com/

http://dyskoteki-deejaye-prl.blogspot.com/


Ten 'walicki' to była przeohydna komunistyczna kreatura, który wyrządził wiele krzywdy wielu ludziom (z piszącym te słowa na czele). Brał udział w niszczeniu polskiego rock 'n' rolla, dyskotek i deejayów. Z tego też powodu odstawaliśmy w tej dziedzinie od USA czy UK - choć na samym początku było to takie samo jak u nich. 


Stało się - trudno. 
Mieliśmy pecha urodzić się pod zaborem CCCP i nie mieliśmy szans na normalne życie. 
Nasze życie i kariery zostały poniszczone. Nikt o nas nie pisze takich adoracyjnych artykułów w prasie ogólnokrajowej jak ten poddany tu przeze mnie delikatnej krytyce, nikt nie daje nam medali i wysokich emerytur - bo zdawać by się mogło że to ciągle ich a nie nasza ojczyzna ...


the end



Jan Yahu Pawul [yahudeejay]
real pioneer deejay of very early '70, writer,
proud "Disco DJ's Hall of Fame" member,
- - - - - - - - >> disco & deejay historian:

http://1952yahudeejay1970.blogspot.com/ 

https://www.facebook.com/yahu.pawul

https://twitter.com/YahuPawul?lang=en

https://www.blogger.com/profile/17285858304639530388

https://plus.google.com/u/0/+JanYahuPawulyahudeejay70

https://www.youtube.com/results?search_query=yahu+pawul

https://www.ebay.pl/str/otrogroup

Wywiad z autorem książki w "Dużym (DF) Formacie" - Gazety Wyborczej : 

https://discjockey-discjockey.blogspot.com/p/blog-page.html


* giant eBooks author:

1/
"Silent Records" - worlwide disco & deejay history in english:
http://disco-dj-history.blogspot.com/


2/
"Discjockey" - polish disco & deejay history in polish
- historia polskich dyskotek i deejayów:
http://discjockey-discjockey.blogspot.com/



3/
"Deejay's" - story of German techno deejays in english:
http://deejays-dj.blogspot.com/


4/
book I wrote in early '90
"MODELKA" - poradnik zawodowy dla modelek
- handbook for professional models:
http://modelkimody.blogspot.com/






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz